Recenzja filmu

Jack, jakiego nie znacie (2010)
Barry Levinson
Al Pacino
Susan Sarandon

Dobra śmierć

Zabójstwo czy akt miłosierdzia?  Zbrodnia czy zwykła lekarska posługa? Choć wydarzenia przedstawione w zrealizowanym na potrzeby telewizji kablowej HBO obrazie Barry’ego Levinsona rozgrywają się
Zabójstwo czy akt miłosierdzia?  Zbrodnia czy zwykła lekarska posługa? Choć wydarzenia przedstawione w zrealizowanym na potrzeby telewizji kablowej HBO obrazie Barry’ego Levinsona rozgrywają się w pierwszej połowie lat 90., to postawione powyżej, pozostające w ścisłym związku z fabułą pytania odnoszące się do kwestii eutanazji, wciąż wydają się aktualne, i to nie tylko w zawsze pozostającym nieco w tyle kraju nad Wisłą. Opinia publiczna w większości wysoko rozwiniętych państw świata nadal jest podzielona. Nieliczne wyjątki w postaci takich krajów, jak Holandia czy Belgia zdają się jedynie podgrzewać temperaturę debaty. Decyzja o przeniesienie na ekran dziejów prywatnej krucjaty doktora Kevorkiana wydaje się więc uzasadniona.

Kevorkian odpowiedzialny jest za pomoc w samobójstwach ponad 130 nieuleczalnie chorych ludzi. To w dużej mierze dzięki niemu w amerykańskich mediach w ostatniej dekadzie XX wieku zaczęto na poważnie roztrząsać kwestię eutanazji. Nieprzejednanie zawiodło w końcu kontrowersyjnego doktora do więzienia: piąty z kolei proces z jego udziałem zakończył się wyrokiem skazującym. Kevorkian na wolność wyszedł stosunkowo niedawno, bo w 2007 roku.

"Dobra śmierć" to dosłowne znaczenie terminu  eutanazji, służyć może także za zwięzłe podsumowanie życiowej misji bohatera filmu Levinsona. Reżyser "Uśpionych" nie ukrywa, że jest bardziej za niż przeciw. Ujmując ściślej – na Kevorkiana spogląda się tu z sympatią i wyrozumiałością. Odrobinę dziwak, ekscentryk, ale też ujmujący starszy pan i, przede wszystkim, humanista. Co bardziej konserwatywnie ukierunkowanych widzów należy więc przestrzec: seans może zakończyć się z pianą na ustach. Niemniej jednak, abstrahując od zapatrywań światopoglądowych, przyznać należy, że "Jack, jakiego nie znacie" to naprawdę kawał porządnego, rzetelnego kina. Zwłaszcza jak na telewizyjne standardy, pod które, jakby nie patrzeć, podpada.

Odwaga w sięganiu po drażliwe tematy, z której słynie produkcja filmowa sygnowana przez stację HBO w połączeniu z realizatorską biegłością Levinsona i pierwszorzędnym aktorstwem dały wyjątkowo satysfakcjonujące rezultaty. Nawet jeśli przyjąć, że jest to pozycja z pewną tezą, to nie jest ona lansowana w sposób nachalny. Reżyser wzdraga się przed nadmiernym patosem, nie ucieka się do emocjonalnego szantażu. To, że widz kibicuje Kevorkianowi w jego poczynaniach, wynika przede wszystkim z wiarygodnego rysunku jego postaci. W interpretacji Pacino wypada on więcej niż wiarygodnie. Aktorski gigant nie szarżuje (a i takie przypadki zdarzały się przecież w jego długiej karierze), stawia na wyrazistość i konsekwencję. Postać "doktora Śmierć" nie zapisze się może wielkimi literami w dorobku gwiazdora, z pewnością jednak jest to jedna z najciekawszych kreacji w jego wydaniu od paru (nastu?) ładnych lat.

"Jack, jakiego nie znacie" nie dostarcza tak naprawdę nowych argumentów w dyskusji  o eutanazji. Potrafi jednak zmusić jeszcze raz do myślenia. Każe się ustosunkować do zagadnienia, które wciąż pozostaje skomplikowane, nierozerwalnie związane z etyką i moralnością. I, jak w wielu przypadkach, teoria ma tu tak naprawdę niewiele wspólnego z praktyką. Polityka i religijne dogmaty w starciu z jednostkowym dramatem okazują się  nic niewartym zbiorem haseł. Jedyny niezawodny sposób postępowania, to spróbować przyjrzeć się z bliska. Tak właśnie działał Jack.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jerzy Kosiński, jeden z najbardziej uznanych polskich pisarzy w Stanach Zjednoczonych, powiedział kiedyś... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones