Ach, ta Susan. Jest jedną z moich ulubionych aktorek. Wstrząsnęła i wzruszyła mnie jej rola w filmie "Thelma i Louise". Ona gra oszczędnie gestem, jej oczy mówią o wiele więcej. Z jej rolami łatwo można się utożsamiać, jak choćby z panią adwokat z "Klienta". Ostatnio po raz pierwszy widziałem "Króla Cyganów", gdzie jeszcze młoda Susan gra matkę filmowego Erica Robertsa. Sarandon zabiera głos w ważnych tematach społecznych, np w "Przed egzekucją", gdzie jest "cywilną" zakonnicą towarzyszącą w ostatniej drodze skazanego na śmierć. Ciepło się robi na sercu widząc tę dobrą aktorkę na ekranie.