Uczucie, które zakiełkowało na pokładzie transatlantyku, zostaje wystawione na ciężką próbę wskutek długotrwałej rozłąki...
Nieśmiertelny wyciskacz łez z Cary'm Grantem i Deborah Kerr. Leo McCarey poddał tutaj retuszowi swój hit z 1939 pt. "Love Affair", oba filmy stanowiły później źródło inspiracji przy kręceniu "Bezsenności w Seattle" (pamiętny motyw ze spotkaniem na szczycie Empire State Building).
Poczciwa to ramotka, mocno naginająca granice prawdopodobieństwa, ale taki już urok hollywoodzkich romansideł z tego okresu. Przez pierwszą połowę mamy do czynienia z lekką w tonacji komedią romantyczną, która cieszy beztroską atmosferą i liniami dialogowymi rodem z najlepszych screwballi. Po zejściu na ląd, tempo niestety nieco siada, a ostatnie pół godziny jest już zdecydowanie przeciągnięte i nazbyt ckliwe jak na mój gust. Oczywiście, w finale doczekujemy się satysfakcji, a wielki romans z tytułu wreszcie zmierza ku spełnieniu. Dałbym wyższą ocenę, gdyby nie wspomniana, częściowa utrata wdzięku pod koniec, ale i tak gotów jestem przyznać, że to całkiem przyjemna bajka na oderwanie myśli.