dokładnie. Sarandon i Fanning genialne :) jak zwykle :D ode mnie 10 :)

Fajny film tylko nie wiem jak dakota zagrała te sceny intymne z takich staruchem miała z 18-19 lat

dokładnie... :]

talent, wrodzony talent, drodzy państwo ;-)

A mnie nie przekonał. Nie trafił do mnie ten stonowany charakter filmu; nie twierdzę, że powinni przyprawić akcję większą brawurą, ale film ciągnął się i ciągnął...

Aktorzy... każdy z nich z osobna dał popis, ale razem to się jakoś nie zgrało do kupy. Najlepsze, że Sarandon przyćmiła i Fanning, i nawet Kline'a. Dla niej w sumie warto obejrzeć ten film. I dla klimatu epoki.

Szkoda, że nie było chemii między bohaterami, ale w sumie... nawet ciężko mi się do tego przyczepić przy tak dużej różnicy wieku między aktorami, nawet większej, niż oryginalnie. Inna sprawa, że ze smutkiem obserwuję spadek formy Dakoty, której mimo wszystko wciąż jestem fanką. Jakiś czas temu obejrzałam z nią 'Effie Gray', gdzie grała identycznie, jak w 'The Last of Robin Hood', mimo że jako Effie była nieszczęśliwa i odtrącona przez męża, a tutaj - niby zakochana na zabój. No cóż...
Nawet klimat bardzo łączy te dwa filmy, jest tak samo monotonny i usypiający. Także - jeśli komuś podobał się 'The Last of...', polecam 'Effie Gray' ;)