są już chyba ciągnięciem tej historyjki zmęczeni. Tym bardziej, że się ona ewidentnie zapętla. Kolejni "wrogowie" Raya, może coraz potężniejsi, ale i tak nieustraszony Ray wyjdzie cało ze wszystkich tarapatów.
Irracjonalne zachowanie jego żony w temacie leczenia raka staje się po prostu męczące.
Bracia w tle, każdy wychowywany w innym kraju, na innym kontynencie, przez innych rodziców (nie ma żadnych szans by ci ludzie razem ze sobą dorastali, zbyt dużo różnic kulturowych i mentalnych).
Była mafia armeńska, teraz jest rosyjska, w następnym sezonie znużenie scenarzystów spowoduje, że wymyślą mafię włoską, albo CIA, albo islamskich terrorystów, albo kosmitów. Przykro to mówić, ale kontynuowanie tego serialu przestaje mieć sens.