Takie właśnie powinny być filmy o mordercach. Żaden lukier, tylko mrok duszy i okrucieństwo. Może wtedy niezdrowa ludzka fascynacja złem, byłaby mniejsza. Pierwszy odcinek trochę rwany, człowiek zastanawia się czasem, o co cho..., lecz dwa pozostałe już klarowne. Roth rewelacyjny i zastanawiam się, jak znosił psychicznie wcielanie się w potwora.